Lęk
Bardzo trudno nie spać po
nocach, następnego dnia źle wygląda świat i ja.
Obawiam
się ludzi, bo za dużo ode mnie chcą, lękam się ich sposobu myślenia, zmuszania
mnie do tego, abym była taka jak oni sobie wyobrażają.
Nie
mogę zasnąć na myśl o tym, co ma nastąpić za tydzień, za parę dni, choć
przecież powinnam być szczęśliwa i zadowolona a ja się tak bardzo boję…
Sama
siebie nie znam i brak mi odwagi, aby się czegoś o sobie dowiedzieć.
Niby
wiem, że nad wszystkim panuję, ode mnie wiele zależy, ale ciągle bez pewności
siebie i ciągle drżąca ze strachu…przed sobą? Może przed przyszłością? Może
przed nim? Bojąca się tak bardzo odpowiedzieć sobie na to pytanie…
Strach
mnie zamyka. Zamyka oczy- nie chcę dostrzec żadnej nadziei dla siebie i znika z
zasięgu oczu odwaga by żyć. Zamyka usta-nie można wszystkiego powiedzieć, bo co sobie ktoś pomyśli…Zamyka dłonie-
nie podniosę siebie, aby dalej nie trwać w tym co mnie poniża i mnie tak
strasznie rani i uwiera…Zamyka moją wyobraźnię, myślenie i fantazję- chroniąca
siebie, drżąca kurczę się, żeby mniej bolało. Zamyka mnie całą- zrobię
wszystko, żeby inni byli zadowoleni, nie pytali mnie za wiele, żeby zobaczyli,
że jestem szczęśliwa…Zamyka moje
serce-boję się, że jestem sama…dlatego, że sama…i zbyt słaba i bezbronna przed
następnymi dniami…decyzjami…wyborami…osobami…
Łatwo
jest mnie zranić niepotrzebnym i głupim słowem, bo lęk zabiera mi spokój
wewnętrzny i równowagę. Zbyt dużą wagę im nadaję, zbyt się przejmuję, bo
przecież nie czuję oparcia. Brakuje mi możliwości zwrócenia się o pomoc, tak
zwyczajnie i prosto, bez skomplikowanych tłumaczeń.
Strach
mnie ogranicza. Strach mnie rani. Strach mi dokucza. Strach mi przeszkadza.
Najtrudniej
mi jest go nazwać. Sama sobie się dziwię, że lękam się nadać mu imię.
Jednocześnie widzę wyraźnie jak wygląda. Lękam się tego, kiedy znów mnie dogoni
i będzie mnie usidlał, a jednocześnie doskonale znam kalendarz kiedy i o jakiej
porze ma przyjechać, czy też ma się wydarzyć coś ważnego.
Ekonomia
uczuć, gdyby był taki przedmiot nauczania w szkołach, to z chęcią
wiele bym
dała, aby poznać wartość poświęcenia, miłości, szlachetności i z
entuzjazmem
dbała o to, by mnie nikt nie wykorzystał. Boję się tak wielu
ludzi,
może wydarzeń i spraw, ale wiem również i jestem przekonana, że moja
inteligencja
pozwoli mi wyjść na prostą. Jeśli sama nie znajdę pomysłu to
następne
dni przyniosą myśl lub odpowiedź na najbardziej zwariowane i
abstrakcyjne
pytania. Jak to jest, że ten lęk pojawia się i paraliżuje mnie
bardzo i
…nie wiadomo kiedy znów znika? Odbiera mi mowę – wypowiadam:
ę, ą ,
j…pojedyncze nic nieznaczące słowa i wyrazy. A przecież wiem, że
doskonale
dam sobie radę mówiąc o sobie i broniąc siebie. Chcę aby moje
zdanie
się liczyło i było szanowane! Tak trudno przyznać się do błędu, ale nie
eliminuje
to mnie z możliwości walki o zwycięstwo. Jeśli coś mnie przeraża to
dopóty
będę walczyć, aż pokonam słabość, niemożność czy cokolwiek innego.
Otwarta
na przyszłość muszę kształcić się, by nie bać tego co przede mną i
bardziej
szukać sposobów, aby dać radę przeciwnościom. Także w sobie, ale i
ratunku
szukając po za sobą. Mam przed sobą cel-w sercu i pamięci. Wytrwale uczę się
zmieniać
siebie i zmieniać świat wokół mnie. Czy lęk lub lęki miną? To część
ego-
taka jestem…Na ten czas i na tę chwilę… co dalej? Pan Bóg jeden wie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz